| fot. Kamil Czepiel |
Myślami był daleko poza czasem. Żeglował wśród skłębionych obłoków jałowych idei wypełniających udręczoną świadomość. Dawno już przeminęły dni naznaczone twórczą radością. Tumany mijane podczas beznadziejnej żeglugi tylko pozornie zdawały się być splątaną nicią kreatywnego myślenia - bystry był jedynie nurt upływającego czasu. Owszem, nieraz usiłował zostawić je za sobą. Obierał kurs ku zielonym, szumiącym kniejom, innym razem zmierzał w stronę złocistych, tajemniczo szepczących łanów pszenicy, jeszcze innym - podążał za kojącym śpiewem kosów czy drozdów. Miotany falami własnych emocji zawsze jednak natrafiał na wyłaniający się nagle, nie mógł pojąć skąd i w jaki sposób, mur. Wiedział, że to właśnie za tą ścianą, spojoną marazmem i domieszką zwątpienia, skryła się gwiazda rozjaśniająca dotąd uśpiony dzisiaj umysł - była jednak poza zasięgiem. Miał do wyboru jedynie jałowe strzępy porozrywanych myśli lub barierę stawiającą tym większy opór, im bardziej starał się ją pokonać. Myśleć wielowymiarowo nie skupiając się na niczym konkretnym lub koncentrować na nierealnym celu - w żadnej z opcji nie widział większego sensu. Widział za to dno, na którym za żadne skarby nie zamierzał osiąść. Pozostało łapać w żagle lekką bryzę cierpliwości i przeczekać trudne dni. One zawsze mijają.
Dychotomia może budzić niepokój, ale ja wierzę, że chwilowy. Poza wszystkimi zagłębieniami się w analizę treści, czyta się dobrze i trafia dogłębnie i chyba o to w pisaniu chodzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)