fot. Ewelina Czepiel |
"…Tako też woda jako symbol życia i czystości, nieskalaną pozostaje fałszem tudzież oszustwem i krętactwem. Jej tafla nie ulega naciskom czarnych strzyg, diabłów, upiorów – wyjawiając ich postać światu, zmąconą jedynie lekką falą dreszczu. Doprawdy, jest to najzacniejszy i najdoskonalszy spośród żywiołów. Jego drobina, niczym odprysk diamentu pośród gruzowiska jakim jest realny świat, kusi miliony – raduje jedno serce…"
Kamil Czepiel
fot. Ewelina Czepiel |
Kamil...po raz kolejny szacunek...zdjęcia Twojego autorstwa są rewelacyjne ....:-)
OdpowiedzUsuńChciałbym podkreślić, że osoby, które uczestniczyły w poprzednim etapie mogą wziąć udział także w tym, oraz kolejnych:)
OdpowiedzUsuńW topieli
OdpowiedzUsuńOdkąd Limaka i Ilemę połączył ognisty węzeł bezkresnej ognistości, płonęli tym samym światłem odbitym w tafli wody płynącej ich uniesieniem.
Przeważnie o zmierzchu wyławiali najskrytsze wodorosłe megacybernetusy, które były tak niespotykane jak chwile pomiędzy nimi. Przelewali z ust do ust kroplaste cmokasy i zwilżali ciała nagromadzonym ujściem zachodzącego dnia w przestrzeń oceanicznego lęku.
Czego mogli chcieć więcej? A jednak.
Wodnik Matacz łypał chciwie na Ilemę, kiedy ta zanurzała się cała w oczach Limaka i zapominała, że inni też ją obserwują. Pochłonięta pływaniem w świecie Wielkopłetwowego Wymiaru studziła żądze, które wybuchały nieprzewidzianym dreszczem euforycznej rozkoszy.
Matacz czekał codziennie na takie chwile i z lekkością odchylał szuwary zagłębiając się w pragnienia Ilemy, która nieświadoma jego czynów kołysała nadbrzeżną roślinnością.
Wpadała wtedy w otchłań i ledwie żywa przywracała siły by znów być blisko Limaka.
Tym razem jednak podstępny Matacz pociągnął Ilemę na samo dno, w którym ugrzęzła bez pamięci. Powoli stała się topielicą, która odstraszała zimnym wyglądem i wciąż kapiącymi na wszystko oczami.
Na próżno Limak szukał ukochanej, bo podstępna tafla wody skryła przed nim pływające ciało Ilemy. Zrozpaczony nie umiał bez niej istnieć i gasł z dnia na dzień z każdym wschodem i zachodem słońca. Od jego łez wszystkie rzeki i jeziora wezbrały, a Płaczki, które mu wtórowały, sprowadziły ulewę i powoli wulkany wypełniały się rozpaczą.
Pęd nurtu, stworzony nieszczęściem Limaka pozwolił by ciało Ilemy dryfowało po powierzchni i mimo, iż Matacz zaplątał jej włosy w wodorosty, nie przewidział jak wielka może być fala rozpaczy Limaka, która zalewała wszystko, co napotykała po drodze.
Powoli Limak tworzący wodny świat, tracił ostatnią nadzieję, na jakiekolwiek odnalezienie ukochanej. Ilema dryfowała pomiędzy rozpaczą i spokojem jaki odczuwała mimo poczucia , że wypełnia ją tylko nicość.
ciąg dalszy w kolejnym komentarzu
piziuk@op.pl
Woda zimna i podstępna, a jednak..., nie była intruzem. Nie rozpanoszyła się nieproszona, gdyby nie Limak, nie wylewałaby z nim łez. Widząc, że wyspa zaczyna rozmiękać, stanęła w swoim korycie i wydała zakaz produkowania kropli zbyt słonej tęsknoty. Wezbraną mocą chlusnęła w Limaka i uniosła go prawie tak samo jak Ilema, ale tylko po to, by sobie o niej przypomniał. Nie lubiła zatapiać miłości, wolała ją podsycać falą dreszczu i szumem uniesienia.
OdpowiedzUsuńPopłynął Limak innym nurtem – spokojniejszym i płynnym, a tam nieoczekiwanie zatrzymał się na kłodzie, a przynajmniej tak mu się wydawało. Pomimo, że kłoda nie wyglądała zachęcająco, wdrapał się na jej wierzch i oniemiał, bo poczuł, że wzbiera w nim to, co zatapiał rozpaczą.
Woda widząc, że zdołała połączyć kochanków, z impetem szalonego wstrząsu wypchnęła ich z topieli na suchy brzeg, który tylko dzięki ognistym wizjom Limaka utworzył się najszybciej jak mógł.
Spłoszonym wzrokiem patrzył na Ilemę i nie dowierzał, że pomimo jej okropnego wyglądu nadal ją kocha, nadal pożąda i czuje to samo, co dawniej. Była zimna i zielona jak wodorosty, ale nie zawahał się jej przytulić i ogrzać. Całował wszystkie miejsca, za którymi tęsknił, a Ilema wyprężała się z każdym pocałunkiem odzyskując świadomość.
Ilemo, czy jesteś gotowa odpłynąć ze mną? - zapytał wzruszony, ale tylko jedna perła wypłynęła z oka i ozdobiła palec ukochanej.
Tak, Limaku jestem.
To było najpiękniej falujące uniesienie oczu i ciał o jakich marzyli. Ilema wypiękniała i nabrała rumieńców.
Odtąd fundowali sobie odpływy i przypływy silniejsze niż kiedykolwiek, a podstępny Wodnik Matacz stał się strażnikiem Wody, do której miał słabość.
Woda potrafiła tak wiele, łączyć, rozdzielać, zatapiać, i unosić, ale nade wszystko pozwala na wylewne pisanie i lanie wody w treści, w której ma nadzieję zatopić niejedne oczy i nie tylko Matacza.
Ilema
piziuk@op.pl
Nad wodą wielką i czystą, czy też nad mętnym strumyczkiem, nachodzą nas czasem chwile, kiedy czujemy nieodpartą ochotę, by trochę polać wody, popłynąć z prądem radosnej "tfu-rczości". Właśnie "wylało" mi się, takie coś...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zaleje monitora, a oczy czytających nie spłyną łzą (ze śmiechu, oczywiście) ;-)
Diamentując w pluskofali,
kropla szczęścia się unosi.
Dreszcz natchnienia spływa dalej
i modlitwą cichą prosi:
Nie daj złamać tafli życia,
a demony strąć w otchłanie,
czystorosa, przezroczysta
sercoradość niech nastanie.
Wodobrazy szemrzą wieczne,
nieustannie się zmieniając,
płynę myślą bezskutecznie,
pustą kartkę mokrą mając.
A ja w tej chwili nie bardzo wiem o czym jest konkurs, jestem za bardzo zaganiana, ale myślę, że coś mam, albo będę miała, tym czasem polecam coś już stworzonego przeze mnie
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Bed_OOQuOpg
Aaaa, zamokło, zamokło - adres e- mail wcięło...
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, ze uwzględnicie dopisek... proszę...
agn.grabowska@autograf.pl
Oczywiście, że uwzględnimy:) Powiesi się ten zamoknięty dopisek na słońcu, wysuszy i się doczytamy:P
OdpowiedzUsuńAnonimowa Mariolo;)
OdpowiedzUsuńW ogromnym skrócie - przeczytaj fragment podany powyżej i napisz cokolwiek, co Ci przyjdzie do głowy za jego sprawą:)
„Ludzie są jak rzeki. Woda jest we wszystkich jednakowa, ale rzeka może być wąska, bystra, szeroka, spokojna, leniwa, ciemna, mętna, czysta. Tak samo jest z ludźmi.”
OdpowiedzUsuńLew Tołstoj
Ja interpretuję ten fragment jako wielką metaforę ludzkiej duszy. Mówiąc za Goethem: ,,Duszo ludzka. jakżeś podobna do wody!". Nasuwają się takie skojarzenia: zwierciadło wody – zwierciadło duszy, na dnie wody – na dnie duszy, czysta woda – czysta dusza. Rodzimy się czyści, przejrzyści, szczerzy, nasza dusza jest dobra. Niektórym udaje się zachować swoją nieskalaną duszę do końca swojego istnienia. Jednak świat pełen jest pokus, niebezpieczeństw czyhających na naszą duszę – „czarne strzygi, diabły, upiory” – symbole grzechu, zła, nikczemności. Te potwory to kłamstwo, obłuda, złość, takie chochliki mieszkające za naszym uchem. Zdarza się niekiedy, że w kogoś „wstąpi diabeł”. Ale dusza ludzka jest dzielna, broni się, mąci „jedynie lekką falą dreszczu”, walczy o dobro, walczy o prawdę, walczy o człowieka. Drobinki wody - mali bohaterowie - walczą dzień po dniu, cierpliwie, wręcz uporczywie, "gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo" („kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem”), by osiągnąć cel – uratować człowieka. Zachować jego czystą, przejrzystą, niezmąconą taflę. Szczerość, czystość, wiara, prawda – oto pierwotne cechy naszej duszy – wody, wyrażające się także poprzez symbolikę barwy niebieskiej (koloru wody). Stańmy się na nowo pierwotni!
„Ariston men hydor” jak pisał Pindar - „Woda najszlachetniejszym z żywiołów"
kinga
kinguska_1985@o2.pl
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTomaszu, dawno się nie śmiałam do monitora, dziękuję :) pozytywnie!
OdpowiedzUsuńByła środa rano, ale on nie mógł o tym wiedzieć. Nie mógł, gdyż wszystko czego udało mu się dowiedzieć o życiu to to, że jest ciemne i mokre. Wiedział, że żyje w kopule wypełnionej po brzegi wodą. Oczywiście, nie dziwiło go to, że woda nie stanowi dla niego problemu. Prawdę mówiąć, woda była jego sprzymierzeńcem. Chłodna i otulająca zarazem, sprawiała, że jego skóra była miękka, a ściany jego małego mieszkania przytulne. Woda była również jego jedyną rozrywką. Często chlapał się w niej beztrosko i kopał niewidocznych przeciwników czołgających się po dnie. Wtedy na jego niewinnej twarzy pojawiał się szarmancki uśmieszek, pełen zwycięstwa i pewności siebie. Czasem jego zajęciem było podsłuchiwanie. Brzmi dość niegrzecznie, ale prawda byłą taka, że słyszał i kropka - nie miał wyboru.
OdpowiedzUsuń- Jak się czujesz?
- Dziękuję, dobrze.
lub
-Dzięki, nieźle.
lub
-Dziękuję, dziś gorzej.
Mimo, że nie do końca rozumiał znaczenie tych słów, nauczył się dzieki nim odróżniać głosy męskie od żeńskich, ciche od głośnych czy wesołe od smutnych.
Niekiedy czuł się jak w klatce. Jednak przez większość czasu był szczęśliwy. Wiele z tego co się działo wokół umykało jego uwadze, bądź w ogóle nie był tym zainteresowany. Tym większy przeżył szok kiedy nagle poczuł okropny, brutalny wręcz, nacisk na stopy, potem kolana i brzuch. Nieznośny ból trwał już od jakiegoś czasu kiedy coś zaczęło szarpać również jego głowę i ramiona. Nagle oślepiła go jasność. Światło otoczyło go i przenikło do szpiku kości, mimo, że zaciskał oczy z całych sił.
Po ogólnej szamotaninie i serii niezbyt delikatnych dotyków, trafił w końcu w otwarte ramiona swojej matki. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Po dziewięciu miesiącach spędzonych w mokrej ciemni zachodził w głowę jak poradzi sobie w tej jasności, a przede wszystkim co pocznie bez wszechobecnej wody. Nagle poczuł na głowie gorące, mokre krople. Kapały i kapały, oblewając mu brzuch i ramiona.
-Nie płacz, Kochanie. Jestem przy tobie.
-Jest taki piękny. Nareszcie razem.
Odezwały się dwa dobrze mu znane głosy. "Czyżby nie miało tu być aż tak źle?" - pomyślał, a dokładnie w tym samym momencie ktoś krzyknął:
-Przynieście wodę. Trzeba umyć to maleństwo.
Wtedy sam nie wytrzymał z radości, że tu po drugiej stronie, w tym nowym świecie też jest woda i wybuchł głośnym, zdrowym płaczem.
poduszkowietz@gmail.com
Woda wielka i czysta
OdpowiedzUsuńta nasza codzienna
przejrzysta
czyści ciało i duszę
niszczy cielesne katusze
woda to deszcz i łzy
kapiące powoli
lub płynące strumieniem
woda daje ukojenie
i choć potęga jej wielka
bywa jak maleńka kropelka
silna i krucha
delikatna i straszna
pełno w niej sprzeczności
choć spójna być powinna
niedostępna Matka Ocean
widywana czasami Siostra Morze
bliska przyjaciółka Jezioro
drobna koleżanka Strumyk
i ta najbliższa
najboleśniejsza
tak ludzka
bogini Łez
której królestwo obejmuje cały świat
która zna każdego człowieka
która istnieje tam, gdzie jej wodna rodzina
dostępu nie ma
woda jest częścią naszego człowieczeństwa
dopełnieniem jakże trudnego jestestwa
jest siłą, z którą należy się liczyć
(tak łatwo nam o tym zapomnieć...)
jest cudem, którego co dzień doświadczamy
jest błogosławieństwem
jest przekleństwem
jak człowiek obleczony ciężarem życia...
Ania
anulka2607_18@tlen.pl
Ten etap został już zamknięty. Zapraszam do udziału w kolejnym.
OdpowiedzUsuńWyniki już wkrótce.