sobota, 10 września 2011

Etap IV: Za plecami

Rozpoczynamy kolejną odsłonę konkursu potrwa ona do następnej soboty (godz. 18:00). Aktualny etap trwa jeszcze do dziś (także godz. 18:00) Wyniki już wkrótce.



Ssaki są niezbyt liczną, ale bardzo zróżnicowaną w skali globu, grupą zwierząt. Charakteryzuje je przede wszystkim ogromna zmienność rozmiarów ciała. Najmniejsze z nich ważą ok.1,5 g (niektóre ryjówki i nietoperze), zaś największe osiągają masę do 150 ton (płetwal błękitny). Pomimo tak dużej różnorodności ssaki mają wiele cech wspólnych. Nazwa tej grupy zwierząt pochodzi od sposobu odżywiania się mlekiem. Innymi charakterystycznymi cechami ssaków są: okrycie ciała włosami, występowanie trzech kostek słuchowych w uchu środkowym, budowa żuchwy, specyficzne połączenie czaszki z kręgosłupem oraz zróżnicowanie budowy zębów – w zależności od zjadanego pokarmu. Poza tym wszystkie ssaki są stałocieplne, chociaż niektóre gatunki wykształciły umiejętność sezonowego obniżania temperatury ciała, jako przystosowanie do niekorzystnych warunków zewnętrznych (np hibernujące nietoperze i gryzonie).
Poza stekowcami, które składają jaja, rozwój potomstwa i wszystkich ssaków przebiega w organizmie matki. Dzięki uniezależnieniu rozwoju od warunków zewnętrznych ssaki zasiedliły większość środowisk na Ziemi. Zamieszkują zarówno głębiny oceanów (walenie), jak też środowiska ziemno0wodne (np. Płetwonogie, niektóre łasicowate i gryzonie)i lądowe (większość gatunków). Ssaki opanowały również umiejętność lotu (nietoperze) oraz potrafią sobie radzić ekstremalnymi temperaturami panującymi na pustyniach i obszarach podbiegunowych.
Ssaki powstały ponad 200 milionów lat temu i wywodzą się bezpośrednio od gadów ssakokształtnych Therapsida. Przez długi okres żyły w cieniu ogromnych gadów mezozoicznych (dinozaurów), aby po ich wymarciu, około 65 milionów lat temu, rozpocząć etap szybkiej ekspansji. Swój największy rozkwit przeżywały w okresie trzeciorzędu, zanim na Ziemi zaczął dominować człowiek. W chwili obecnej na świecie występuje ok. 4500 gatunków ssaków.

fot. Kamil Czepiel - Za plecami




5 komentarzy:

  1. Było ciepłe, jesienne popołudnie. Za oknami widniała prawdziwa złota jesień. Julka siedziała przy komputerze w pracy i pocierała czerwone ze zmęczenia oczy. Wykonała kawał dobrej roboty. Chciała dziś wyjść wcześniej, więc poszła do gabinetu Żylety – swojej niezbyt sympatycznej szefowej z prośbą o zakończenie dzisiejszej pracy, gdyż zrobiła już to, co należało do jej codziennych obowiązków. Po gęstych tłumaczeniach, udało jej się wybłagać kobietę o wolne.
    W skowronkach wybiegła z biurowca. Dziś są urodziny Piotra. Pragnęła szybciej wrócić do domu i zrobić niespodziankę dla ukochanego, w postaci romantycznej kolacji. Nie układało się między nimi ostatnimi czasy i chciała zrobić coś, co poprawiłoby napiętą sytuację w ich związku.
    Z Piotrkiem była od ponad trzech lat. Nigdy nie było między nimi rewelacyjnie, ale przy nim czuła się dobrze i bezpiecznie. Był typem niegrzecznego chłopca, co na początku bardzo się jej w nim podobało. Nie okazywał zbytnio uczuć, ale był zawsze, gdy go potrzebowała i mogła liczyć na jego pomoc w każdej sytuacji. Zamieszkali razem rok temu, wynajmowali mieszkanie za jej ciężko zarobione pieniądze, ponieważ Piotr nie pracował. Chwytał się różnych dorywczych prac, ale nie trafił jeszcze na taką, która dawałaby mu satysfakcję.
    Julia z radością wracała do domu z zakupami. Miała już wszystko zaplanowane. Muzyka, świece, dobre jedzenie i wino. Nie spodziewała się tylko jednego, – że zastanie Piotra obchodzącego już swoje urodziny. Z inną kobietą…
    Zdążyła tylko przekręcić klucz w zamku i wejść za próg domu, by ujrzeć to, co nigdy nawet nie przeszło jej przez myśl. Piotr i jakaś dziewczyna leżeli nadzy, przytuleni w jej mieszkaniu, w jej sypialni, w jej łóżku. Byli tak zajęci sobą, że w pierwszej chwili nawet nie zwrócili na nią uwagi. Dostrzegli jej obecność w momencie, gdy upuściła na podłogę siatki z zakupami. Była wściekła i za razem przerażona. Zrozpaczona wybiegła z domu. Słychać było tylko stukot jej obcasów, gdy zbiegała po schodach i krzyk Piotrka, żeby zaczekała, że to nie tak jak myśli.
    Jej prawie idealny świat runął w jednej chwili. Nie mogło do niej dotrzeć to, co zobaczyła. Przeklinała i jego i siebie. Jego za zdradę, a siebie za to, że była tak głupia i naiwna, że niczego się nie domyślała. Ukochana osoba, jej Piotruś – mężczyzna, z którym chciała spędzić resztę życia, za jej plecami miał inną. Wiódł podwójne życie w jej domu, w czasie, gdy ona ciężko pracowała, by ich utrzymać. Była w szoku. Biegła przed siebie, aż zabrakło jej tchu. Gdy była już całkowicie wyczerpana, usiadła na pobliskiej ławce i wybuchła gorzkim, rozrywającym serce płaczem. Jak on tak mógł… Jak on mógł za jej plecami…

    Amber - amber.23@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Stój! Człowieku, zatrzymaj się! Dokąd tak pędzisz? Wszak jesteś niewolnikiem, czyż nie dostrzegasz tego? Walczysz w tej pogoni, o czołowe miejsce, a życie ci umyka, zostaje w oddali, gdzieś za plecami…
    Stój, Człowieku! Opamiętaj się, odpocznij, rozejrzyj się wokół! To przecież jest życie! Czyż zieleń trawy, listków kołyszących się na wietrze nie ma większej głębi niż zieleń banknotu? Czyż granie cykad, trele słowików to nie przyjemniejsza muzyka niż brzdęk bilonu w twej kieszeni?
    Zatrzymaj swój czas, bo masz go niewiele, otwórz wreszcie oczy, zobacz! Spowszedniał ci świat, już go nie widzisz, jesteś ślepcem, Barbarzyńco!
    Biegniesz ulicą, bo nie masz czasu, twój pies wesoło macha ogonem – nie widzisz, więc szczeka, wita cię radośnie – nie słyszysz. Pies – a kiedyś miał imię, kiedyś był przytulanką, pocieszeniem, towarzyszem. Odebrałeś mu wolność, zrobiłeś zeń więźnia – łańcuch i woda, bo nie masz czasu… A wspólne spacery, poznawanie przyrody? Wolisz poznawać inne wartości… A on czeka, patrzy z nadzieją. Lecz widzi twe plecy, wciąż tylko plecy…
    A pamiętasz, Człowieku jak napadli na ciebie? Kilka lat temu, na Marszałkowskiej, wtedy jeszcze twój owczarek wychodził na spacery. Było ich trzech i on cię obronił… Kiedyś był Amigiem – to tak go nazwałeś, dzisiaj przyjaźnisz się z Mamoną…
    Stój, Człowieku, obejrzyj się, zastanów! Te stojące uszy, opuszczony ogon i tęskne spojrzenie. Odwróć się, Człowieku, to za twymi plecami czeka na ciebie twój najcenniejszy skarb, twoje bogactwo, twoja fortuna!

    kinga
    kinguska_1985@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem krócej i z przymrużeniem oka:

    Mój przyjacielu....

    Zawsze kiedy się odwracam, widzę, że zostajesz daleko w tyle. W sumie nic dziwnego, skoro chodzisz tylko na dwóch łapach. Wołasz mnie, a gdy przybiegam i skaczę na ciebie z impetem – złościsz się. Doprawdy, nie rozumiem, po co tyle hałasu, że ci ubrudziłem sierść. Przecież i tak masz taką dziwną, zdejmujesz ją i zmieniasz. Ja tak nie mogę, zresztą nie marudzę, gdy się utytłam. Nawet to lubię. Błotko, mmmm. Ty jednak nie okazujesz wtedy radości, zaraz mnie wsadzasz do wanny. Za dużo bierzesz szamponu. Szczypie mnie. Ale odbiegłem od tematu.
    Lubię, gdy wychodzisz ze mną na łąkę, tam się mogę wybiegać za wszystkie czasy. Trawa i zioła tak pachną! Ty chyba tego nie czujesz aż tak intensywnie. W ogóle jakiś dziwny jesteś. Wleczesz się na tych dwóch łapach, ze skrzywionym pyskiem, znudzony, zmęczony. A to sama radość podskoczyć, złapać w zęby motyla, pościgać jaszczurkę, zaryć nosem w kreci kopiec... Czemu ty tak nie robisz? Marnujesz czas, chłopie!
    Zaraz, zaraz, a co ty tam chowasz za plecami? Herbatniki?? No nie bądź świnia, daj jednego....

    Hau!

    agn.grabowska@autograf.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w domu kilka książek wydanych nakładem wydawnictwa Telbit. Jest wśród nich ,,Kamila'' autorstwa Ewy Barańskiej. Mam do tej książki ogromny sentyment, ponieważ wygrałam ją w konkursie ;-). A po drugie - przypomina mi o tym, jak niewiele brakuje, by doszło do tragedii. Lektura ta uzmysłowiła mi, że nawet drobne sygnały wysyłane przez innych mogą pociągnąć za sobą wielkie konsekwencje, jeśli w porę nie zareagujemy. Ci, którzy potrzebują pomocy, nie krzyczą. Nie ogłaszają wszem i wobec, że mają kłopoty. Czasem szepczą, wysyłając ledwie słyszalny sygnał S.O.S...
    Główna bohaterka, Kamila, z powodu niezwykle napiętej sytuacji w domu popełnia samobójstwo. Jej koleżanka z klasy - Diana - stara się wyjaśnić przyczyny tragedii. Mimo, że książka Barańskiej pełna jest smutku i bólu, daje także nadzieję. Skłania do refleksji, a jednocześnie nie przytłacza czytelnika swym emocjonalnym ciężarem. Nie jest to lektura, która nakazuje odbiorcy właściwe zachowanie. W tym przypadku nie mamy do czynienia z nachalna dydaktyką. Barańska w subtelny, delikatny i wyrafinowany sposób przedstawiła historię, która może zdarzyć się zawsze i wszędzie, jeśli w porę nie zauważymy, co dzieje się w naszym środowisku, otoczeniu. Stworzona przez nią opowieść jest niezwykle autentyczna. W prostych słowach zawarła głębię uczuć, która powinna przemówić do każdego z nas. Cieszę się, że miałam okazję doświadczyć tej właśnie przygody, związanej z przeczytaniem ,,Kamili''. Otworzyła mi ona oczy, zaczęłam dostrzegać w swoim życiu więcej, niż kiedykolwiek. Nauczyłam się nie lekceważyć nastrojów i zachowań bliskich mi osób. Zaczęłam łączyć strzępki wydarzeń w jedną, spójną całość, zespalać pozornie niepasujące do siebie elementy, bo życie nie jest idealnie dopasowaną układanką, której elementy pasują do siebie jak ulał. Czasem tak niewiele brakuje, by tragedia doszła do skutku, a śmierć zebrała swoje żniwo. Z drugiej strony - tak mało potrzeba, by kogoś uratować, odwrócić jego los. Tak łatwo się się odwrócić od problemów innych. Zamknąć oczy, nie widzieć, nie słyszeć. A za naszymi plecami ktoś przeżywa dramat. Jest sam, bo my woleliśmy uciec. Za naszymi plecami gaśnie czyjeś życie. Jak świeczka. Umiera, więdnie. Jak kwiat. Tytułowa Kamila była jak lilia. Delikatna, krucha, subtelna. Gdy wszyscy spuścili wzrok ona poddała się. Książka Barańskiej uzmysłowiła mi właśnie tę prostą prawdę. Każdy z nas może dać drugiemu iskierkę nadziei, która na nowo rozpali płomień życia... Wszystko jest w naszych rękach. Wszystko, a jednocześnie... nic. Ta dwoistość świata może nas złamać, a może nas i zbudować, jeżeli będziemy mieli dość siły, odwagi, wiary, przyjaźni i miłości...

    anulka2607_18@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Poza konkursem


    Ukradkiem.

    Stała wrośnięta w ziemię, jak drzewo, które żyło dłużej niż ona. Za jego plecami kreowała swoje myśli biegnące dalej niż mógłby pomyśleć. Był taki beztroski i szalony. Zwinny i żądny wrażeń. Już nie patrzył w jej stronę. Miał swoje drogi i ścieżki, które ochoczo przemierzał. Wolał by zapomniała, ale ona ukradkiem chłonęła każdą część jego osobowości, każdy krok, którego nie zdołała zatrzymać. Jak przez mgłę wpatrywała się w jego plecy, które były męskie i ciepłe.
    Było jej zimno i zapominała co znaczy rozkwitać. Zieleń wciąż królowała, ale stawała się dojrzalsza i odkrywała wszystkie ciemne strony życia. Tylko on jaśniał jak zawsze, bo takim chciała go zapamiętać na zawsze. Miał swoje wady, przewinienia i wybryki, ale miękła na myśl o jego miśkowatej i ciepłej strukturze, w którą wtapiałaby się i trwała jako niezniszczalna konstrukcja. Jednak musiała trwać w miejscu z dala od niego. Bo on tak naprawdę zmierzał do swojego pięknego celu, którym była droga bez niej.
    Gdyby mogła być chociaż małą iskrą radości nie kuliłaby się spłoszona zbyt śmiałymi myślami. Ale nie była. Może czas by ktoś wyrwał ją ze ścieżki, w którą wrastała na dobre, ale nie chciała by ktokolwiek inny dotykał jej wnętrza, bo tylko przy nim czuła, że może powiedzieć o wszystkim. Jednak często żałowała, że jej otwartość była zbyt otwarta, bo tak naprawdę nie wiedziała czy może mu zaufać. Ubolewała nad tym, że mógł o niej myśleć jak o zgniłej roślinie, która jak rzep przyczepiła się do psiego ogona. Smutniała z dnia na dzień coraz bardziej wrastając w przekonanie, że bycie sobą nie popłaca.
    Zadręczała się. Tak znów się zadręczała, a on wpatrzony w inny kierunek niż jej myśli, szukał świata, który tylko dla niego stał otworem. Ona zamykała się w swoich przemyśleniach coraz bardziej świadoma, że już nic więcej nie zdoła pobudzić ją do rozkwitu. Kolejna wiosna i nadzieja były zbyt odległe.

    Ilema

    OdpowiedzUsuń