Już jutro zamykamy przedostatni, czwarty już, etap konkursu. A teraz tradycyjnie krótki tekst - pomimo choroby i zmęczenia.
| fot. Kamil Czepiel |
Ścieżka szaleństwa
- A droga ku Wielkiemu Błękitowi jest trudna i nieodgadniona - dźwięczały mu w głowie słowa starszego szamana.
Zdaje się, że zaczyna rozumieć co Kucchu miał na myśli. Sama droga bowiem jest prosta i dość przyjemna, jednak to co się roi w jego głowie podczas owej wędrówki - nie jest. Gigantyczne plechy porostów, ciągnące się nieustannie, tworzyły swego rodzaju rusztowanie - mógł bez problemu piąć się w górę nie dotykawszy choćby palcem świętych gałęzi, który to kontakt jak powszechnie wiadomo, a przynajmniej rozpowiadano, sukcesywnie wysysał szamańską moc. Mimo to Okoon tracił siły. Co z tego, że wędrówka okazuje się łatwiejsza kiedy u jej kresu czeka przeciwnik, któremu będzie zmuszony ulec po morderczej walce. Któremu będzie musiał oddać pokłon, by ocalić życie i który go upokorzy, bo "tylko pokora jest kluczem do poznania". Od wieków powtarza się ten sam schemat, słyszał przecież opowieści swego mistrza o niewidzialnej bestii w ciele wiewiórki, szybkiej jak wichura, szalonej jak pożar i potężnej jak powódź, będącej jednak źródłem poznania wszystkiego.
- Jak, na rozpustne nimfy, niewidzialne stworzenie może mieć jakikolwiek kształt? - przebiegło mu przez myśl. - Może po prostu Kucchu pomieszał się rozum? - Już od dawna podejrzewał, że staruszek zwariował.
- A może to Przedwieczny udzielił mu przez pomyłkę swego szaleństwa zamiast mądrości? - uśmiechnął się kąśliwie. - Tak, to by było całkiem dobre wyjaśnienie. Skoro jednak nawet w takiej sytuacji Kucchu stał się największym mędrcem w plemieniu, jakie możliwości stoją przede mną?! Niepodobna przecież, aby Święta Bestia pomyliła się dwa razy z rzędu!
Zadarł głowę do góry i wbił wzrok w niknący w błękicie pień.
- To nie może być już daleko - powtórzył w myślach jakby starając się oszukać własny rozsądek, po czym spiął mięśnie i ruszył dalej, a w jego źrenicach zakiełkowało szaleństwo.
Kamil Czepiel, 28 lipca 2011 r.
Zdrowia Kamilu życzę i mam nadzieję że mimo choroby do rychłego zobaczenia :-)
OdpowiedzUsuńNie mam weny na krótkie formy, a na wymyślanie opowiadań nie mam czasu, więc tym razem raczej nie wezmę udziału.
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu do zdrowia.
Dziękuję Wam serdecznie. Myślę, że powrót do zdrowia to już tylko kwestia czasu;)
OdpowiedzUsuń